niedziela, 16 sierpnia 2009

Bliskie spotkania 3 stopnia z wietnamskim mężczyzną....FOOT massaaaaaage!


Zapowiadał się bardzo spokojny i leniwy łikend.
Wreszcie dłuższy niż 5 godzin sen. Kontynuacja europejskich smaków - obiad w wersji francuskich naleśników z nutellą i bananami.
Wieczorem postanowiłyśmy ruszyć w 'miasto' sprawdzić jak toczy się prawdziwe życie nocne. Trafiłyśmy tym razem do klubu Go2, gdzie tłoczą się zagraniczni turyści, klimaty muzyczne przywołują wspomnienia lat 80 i 90-tych.
Tutaj napotkałyśmy australijskich turystów i tak od słowa do słowa urosła rozmowa, wymieniliśmy własne doświadczenia z podróży. Okazało się, że jeszcze przed nami wiele nieodkrytych przeżyć - postanowiłyśmy to nadrobić ten nocy. Foot-massage!
Trafiłyśmy tutaj dzięki rekomendacji - w sprawdzone zręczne dłonie oddamy dzisiaj swoje stopy.
Masarnia, bo tak muszę nazwać salę gdzie odbywają się masowe masowania pomieścić może 15 osób, każdy ma swój fotelik, masażystkę (to wersja dla męskiej części klienteli) oraz masażystę - opcja dla kobiet.
Niech nikt nie da się zwieść nazwie - foot massage, to w rzeczywistości masaż od stóp do głów.
Mój wietnamski masażysta wymasował całe moje ciało - nogi od palców do pachwin (:-0), moje pośladki zostały potraktowane przez jego kolana (:-0), a mój kręgosłup łupnął 2 razy gdy rozpoczęliśmy sesję rozciągania. Efekt lekkich nóg i całej reszty ciała warty jest swojej ceny - 20zł za godziną sesję.
Bezcenne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz