piątek, 21 sierpnia 2009

To już 2 miesiące....


...czas w Azji niesamowiecie szybko mija.
Czas na małe wspominki i analizę bieżącej sytuacji.

KIEDYŚ:
Środek lokomocji = taksówka
ubrania = wyłącznie z polskich sklepów
znajomość języka = 5 słów na krzyż
ulubione dania = arbuz i ananas


DZIŚ:
środek lokomocji = taksówka(20%) + autobus
ubrania = wietnamizacja następuje w niesamowitym tempie, ostatni tydzień to kolejne 4 wietnamskich fatałaszków
znajomość języka = dalej na beznadziejnie niskim poziomie, body language odgrywa dominującą rolę
ulubione dania = arbuz, soczek ananasowy, suszone banany z orzechami, kujczak, akceptuję tak znienawidzony na początku sos rybny....

Strach pomyśleć jaki jest kolejny etap ewolucji - akceptacja wietnamskich mężczyzn???
Czas chyba wracać do domu...

1 komentarz:

  1. Ale z tymi ubraniami to chyba nie bardzo pasuje... Bo założę się, że na połowie tych niby z Europy i tak jest napis Made in CHina albo in Vietman ;)
    Jestem za akcptacją... możesz wracać z wietnamskim mężem :)))))))))

    OdpowiedzUsuń